może być problemem, jak to miało miejsce w przypadku Anny Dymnej. Jako dwudziestokilkuletnia kobieta wciąż wyglądała jak nastolatka. Dostawała więc wciąż role młodziutkich panienek - zalotnych i niewinnych. Bardzo to było przyjemne. Do czasu. Problem pojawiał się, gdy trzeba było uwiarygodnić na scenie albo przed kamerą reakcje takich bohaterek - te wszystkie szczere spojrzenia, słodkie uśmiechy, odruchy głupiutkiej nastolatki.<br> Wbrew pozorom, jeśli samemu doświadczyło się już różnych smaków życia, pozostawiających ślady w psychice, nie jest to takie proste. Trudno zdobyć się na świeże, szczere reakcje, zwłaszcza jeśli z kategorii "filmowego zwierzątka" można już było, dzięki coraz świadomiej "używanym środkom warsztatu", przejść do kategorii