Znów, znów, znów i znów.<br>Nie pójdę na obiad. Protestując przeciw despotycznej monotonii pór posiłkowych, dozwolę głodowi, by mnie trapił, i tym nakarmię mojego ducha lepiej, niżbym nakarmił ciało obozową strawą. Miewam czasem podejrzenia, że sławne głodówki więzienne Ghandiego nie były może tak całkiem sprawą natury politycznej, mimo że zapewne szczerze znalazły sobie taki cel w ostatecznych intencjach. Ośmielam się jednak sądzić, że w pierwszych bodźcach, rodzących się zapewne jeszcze w podświadomości, jeżeli nawet tyczyły polityki, to raczej polityki czysto osobisto-wewnętrznej, polityki ducha wobec ciała i wzajemnie, niż polityki pojętej ogólnie, zewnętrznie i światowo. Ghandi siedział zamknięty w celi i