Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
założonymi rękami w pokoju albo błąkać się po mieście, które straciło dla mnie cały swój kolor i smak, byłoby nie do zniesienia. Byłoby męczarnią. Wszystko to powiedziałem Malińskiemu. Wysłuchał cierpliwie. Nie przerywał. Nie pocieszał. Nie starał się mnie podtrzymać na duchu, że jeszcze nie wszystko stracone. Byłem mu za to szczerze zobowiązany. Pod koniec rozmowy dorzuciłem w jednym zdaniu, że zachowam jego osobę we wdzięcznej pamięci. - Mnie? - zdziwił się. - A czy wolno wiedzieć za co? - Otworzył mi pan oczy - odparłem.
- Czyżby! Moim zdaniem uczynił to ksiądz de Vos. - Pan mi poradził, bym jeszcze raz do niego poszedł. I okazało się, że
założonymi rękami w pokoju albo błąkać się po mieście, które straciło dla mnie cały swój kolor i smak, byłoby nie do zniesienia. Byłoby męczarnią. Wszystko to powiedziałem Malińskiemu. Wysłuchał cierpliwie. Nie przerywał. Nie pocieszał. Nie starał się mnie podtrzymać na duchu, że jeszcze nie wszystko stracone. Byłem mu za to szczerze zobowiązany. Pod koniec rozmowy dorzuciłem w jednym zdaniu, że zachowam jego osobę we wdzięcznej pamięci. &lt;page nr=140&gt; - Mnie? - zdziwił się. - A czy wolno wiedzieć za co? - Otworzył mi pan oczy - odparłem.<br>- Czyżby! Moim zdaniem uczynił to ksiądz de Vos. - Pan mi poradził, bym jeszcze raz do niego poszedł. I okazało się, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego