Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
nisko nad zwłokami, przyciskał do ust spaloną dłoń, płakał, coś szeptał. Bocian! To Bocian. Zygmunt podbiegł do niego i chwycił za ramię.
- Bocian, Bocian... - wycharczał.
Ten nawet się nie obejrzał. Tulił zwęglone ciało i szeptał nachylony nad wyżartymi aż do policzków ustami, spod których wylazła na wierzch szczęka. Czarne zęby szczerzyły się w upiornym śmiechu.
- Zobacz, przyszedł Zygi, on ciebie zna, rozmawiałem z nim o tobie. Zazdrości, wiesz...
- Bocian, to nie ma sensu, to nic nie pomoże. Chodź, no wstawaj! Bocian, ona nie żyje. Nie żyje, słyszysz? - Zygmunt próbował go odciągnąć.
- ...strasznie, zazdrości tego, że jesteśmy razem, i nawet pytał, czy
nisko nad zwłokami, przyciskał do ust spaloną dłoń, płakał, coś szeptał. Bocian! To Bocian. Zygmunt podbiegł do niego i chwycił za ramię.<br>- Bocian, Bocian... - wycharczał.<br>Ten nawet się nie obejrzał. Tulił zwęglone ciało i szeptał nachylony nad wyżartymi aż do policzków ustami, spod których wylazła na wierzch szczęka. Czarne zęby szczerzyły się w upiornym śmiechu.<br>- Zobacz, przyszedł Zygi, on ciebie zna, rozmawiałem z nim o tobie. Zazdrości, wiesz...<br>- Bocian, to nie ma sensu, to nic nie pomoże. Chodź, no wstawaj! Bocian, ona nie żyje. Nie żyje, słyszysz? - Zygmunt próbował go odciągnąć.<br>- ...strasznie, zazdrości tego, że jesteśmy razem, i nawet pytał, czy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego