tak samo było w sąsiednich parafiach, tylko że większość księży się do tego przyzwyczaiła, sam fakt wyjaśniając sobie ciemnotą. Ale ja nie myślę, żeby to był wynik ciemnoty. Ja myślę, że początkowo, kiedy do tych moich okolic docierało chrześcijaństwo, ludzie, choć pewnie jeszcze ciemniejsi niż dziś, byli ze swoimi duszpasterzami szczerzy, myślę, że dopiero później, z wolna, z wolna, stali się inni. W miarę tego jak i my, księża, zaczęliśmy się stawać inni. To znaczy tacy, że szczerość z nami mogła być niebezpieczna.<br>Po tych rozmowach schodziliśmy na kolację. Zjadaliśmy ją szybko, lecz już nie wracaliśmy na szczyt czy na nasze