w najlepszym razie jakiegoś pokrakę o pokracznym imieniu.<br> - Teraz pani, teraz świeczka będzie pływać dla pani - cieszyła się Burakówna.<br> - Dla mnie, po co? Ja już miałam męża. Innego nie chcę.<br> - Trzeba chcieć. Ja też straciłam Janusza i muszę mieć męża. Jeżeli następny zginie, trzeciego, aż do skutku. Chcę być kochana, szczęśliwa, mam przecież prawo do szczęścia!<br>Krzyczała prawie, jakby przeciw całemu światu. Podparła się pod boki, patrząc zaczepnie na pozostałe. Zrobiło się cicho. Oglądały się jedna na drugą, nie wiedząc, co powiedzieć. Z otwartych szeroko oczu Marysi pociekły łzy. Nie dostrzegła ich. Płakała bezgłośnie, tylko broda drgała jej lekko, a dwa