i zapukał do okna sutereny.<br><br>- Zaraz otwieram - powiedziała żona <br>Pijusa. - Dobrze, że usnął, będzie spokój <br>do rana.<br><br>Kiedy zniknął Więzień z Pijusem, podwórko skryło <br>się w ciemnościach. Zastygło w zgrozie oczekiwania <br>na dalszy bieg zdarzeń.<br><br>Otwór beczki wyglądał jak zamarły krzyk z koszmarnego <br>snu. Nie było już wiatru, ale topole szemrały <br>każdym liściem z osobna. Przez cały dzień <br>błyszczały jak nawoskowane, teraz zmatowiały <br>i straciły jędrną soczystość. Nie mogły <br>pogodzić się z nagłym wyrwaniem Marycha z pejzażu <br>podwórka. To on zapuszczając co rano motor godził <br>czasy dawne: trawnik, zielony żywopłot, biegające <br>dzieci, ptaki, motyle, koty, myszy, z czasami <br>nowymi: z betonową