Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
jaja
Niósł dla lisa Witalisa,
Który żółtka z nich wysysa.
Żeby kury i kurczęta
Same szły do prezydenta
I prosiły, by na rożnie
Raczył upiec je ostrożnie.
Nie pamiętam już, niestety,
Jakie prawa i dekrety
Wydał jeszcze lis ponadto,
Lecz zwierzęcy cały świat to,
Pełen lęku i poddania,
Wykonywał bez szemrania.


*

Upływały dni, tygodnie...
Lis Witalis żył wygodnie,
Łupił wszystkich, jak się dało,
I korzyści miał niemało.

Przed siedzibą jego zawsze
Dwa niedźwiedzie co najżwawsze
Stały sprawnie i wzorowo
Pełniąc wartę honorową.

Stały też jelenie cztery,
By go wozić na spacery.

A wiewiórki przez dzień cały
Przy ogonie się krzątały
I
jaja<br>Niósł dla lisa Witalisa,<br>Który żółtka z nich wysysa.<br>Żeby kury i kurczęta<br>Same szły do prezydenta<br>I prosiły, by na rożnie<br>Raczył upiec je ostrożnie.<br>Nie pamiętam już, niestety,<br>Jakie prawa i dekrety<br>Wydał jeszcze lis ponadto,<br>Lecz zwierzęcy cały świat to,<br>Pełen lęku i poddania,<br>Wykonywał bez szemrania.<br><br><br>*<br><br>Upływały dni, tygodnie...<br>Lis Witalis żył wygodnie,<br>Łupił wszystkich, jak się dało,<br>I korzyści miał niemało.<br><br>Przed siedzibą jego zawsze<br>Dwa niedźwiedzie co najżwawsze<br>Stały sprawnie i wzorowo<br>Pełniąc wartę honorową.<br><br>Stały też jelenie cztery,<br>By go wozić na spacery.<br><br>A wiewiórki przez dzień cały<br>Przy ogonie się krzątały<br>I
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego