przecież realnej izolacji w ciągu kilku dni uległa zachwianiu, rozproszeniu, wobec prawdziwego zagrożenia, jakim mogła być dla mnie faktyczna, długotrwała i przymusowa izolacja. <br><br>Próbowałem sobie wyobrazić taki niekończący się stan, miejsce, w którym jestem skazany tylko na siebie, na oglądanie siebie, wsłuchiwanie się w siebie, w każdy wewnętrzny szmer i szept organizmu, umysłu, miejsce, w którym jestem tylko sam ze sobą, wyruszający i wracający tylko do siebie, ograniczony tylko do własnych potrzeb i niedostatków. <br>Pochłonął mnie całkiem rytuał dnia i nocy, cały ten misterny plan, w którym wszystko działo się niezależnie od mojej woli, obok, równolegle. Tyle rzeczy działo się poza