zielone oczy, i uchylone w uśmiechu usta, a gdy mnie minęła, na rozsypane na ramionach bujne czarne włosy, długie, bez wstążek i kokard, na szarą harcerską sukienkę, opinającą z tyłu jej bardzo już kobiece ciało, na jej długie nogi o szczupłych, kształtnych łydkach, ukrytych pod białymi podkolanówkami,<br>a gdy dziewczęcy szereg prowadzony przez zakonnice w szarych habitach i ponad śnieg bielszych wykrochmalonych kornetach zniknął za bramą, która natychmiast zamknęła się za nimi, i my mogliśmy się rozejść, bo do obiadu pozostała jeszcze co najmniej godzina, skinąłem ręką Albinowi i Kubie ze swojej czwórki w marszowym szyku, najserdeczniejszym druhom, przed którymi nie