z wakacji <br>na wsi.<br>Zmącił wodę pacyną gliny, dorzucił splunięcie, <br>zszedł niedbale na ścieżkę. Stała tam i patrzyła <br>na słońce. Oczy miała zupełnie białe, bez cienia <br>zieleni.<br>- Oślepniesz - burknął szorstko. <br>Nie wiedział, czy to źle, czy dobrze, że czekała na <br>niego. Miał nikłą nadzieję, że nie zauważyła <br>plunięcia.<br>- Mnie nie szkodzi - odpowiedziała lekko. Mówiła <br>o słońcu, to jasne. - Zamyśliłam się. <br>Przepraszam, że czekałeś.<br>Zmieszany niedorzecznie, jak chyba nigdy w życiu, podrzucił <br>ramię w górę i odpowiedział coś bez sensu.<br>Milczeli aż do drogi.<br>- To tutaj - stanęła przed żelazną <br>kratą furty w ceglastym murze.<br>Patrzył zaskoczony, jak wspina się na palce, sięga