los, gdy na Kirgiza trafią.<br>- Zagadałem się, a tu pora na mnie - powiedział Stach.<br>Czabanowie żywo zaprotestowali. Kto zjawi się do nich w gości, nie może odejść głodny. Wiedział, że gdyby odmówił, dopuściłby się szkaradnej obrazy. Biada temu, kto uwłaczy kazachskiej gościnności, sławnej od wieków w doli i niedoli. Taki szmat stepu dzielił auły, gdy zawitał ktoś nowy, był zwiastunem święta i uroczystości.<br><orig>Aksakał</> zaklaskał w dłonie. Kazaszki wniosły na cynowych półmiskach dymiący biesbarmak, sutą potrawę z baraniny na kosteczkach, której wyrazista woń napełniła jurtę. Był to wspaniały przysmak, ociekający tłuszczem, który ustępował tylko mięsu źrebaka, uznawanemu za rozkosz podniebienia. Stach