Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 3(151)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
której i tak nie było zbyt dużo, prawie wszystkie pieniądze i nawet nie czekając na powrót z trasy męża, kazała się szwagrowi wieźć do szpitala w Warszawie.
Mogła pójść do swojego rejonowego w K., ale wolała przejechać te 40 kilometrów, żeby - jak mówiła - "żaden patałach nie zostawił w brzuchu jakiejś szmaty, albo i nożyczek". To wcale nie oznaczało, że w K. lekarze byli gorsi, zaś w Warszawie zatrudniano same wzory sztuki lekarskiej. Ot, po prostu, stare jak świat ludzkie gadanie, jak widać silniejsze od realiów i zdrowego rozsądku. Dlatego lekarz rejonowy w K., nota bene znajomy pani Danuty W., nie zdziwił
której i tak nie było zbyt dużo, prawie wszystkie pieniądze i nawet nie czekając na powrót z trasy męża, kazała się szwagrowi wieźć do szpitala w Warszawie.<br>Mogła pójść do swojego rejonowego w K., ale wolała przejechać te 40 kilometrów, żeby - jak mówiła - &lt;q&gt;"żaden patałach nie zostawił w brzuchu jakiejś szmaty, albo i nożyczek"&lt;/&gt;. To wcale nie oznaczało, że w K. lekarze byli gorsi, zaś w Warszawie zatrudniano same wzory sztuki lekarskiej. Ot, po prostu, stare jak świat ludzkie gadanie, jak widać silniejsze od realiów i zdrowego rozsądku. Dlatego lekarz rejonowy w K., nota bene znajomy pani Danuty W., nie zdziwił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego