zdziwił, jakby jego też przymknęli. Atmosfera w celi była ponura, nikt z nikim nie rozmawiał. Zupełnie inaczej niż poprzednim razem. Wtedy panowała między więźniami solidarność, mimo że razem z nim siedziało kilku kryminalistów. Darzyli szacunkiem politycznych. Taki cwaniaczek z Pragi, którego przyłapali na przemycie, powiedział do radcy:<br>- Ja za wielki szmondak jestem, żeby mnie było stać oddać życie za ojczyznę, ale dla pana majora mam wielkie uszanowanie. <br>Tak, tak, trzecie uwięzienie radcy różniło się od dwóch poprzednich. To pierwsze... wydawało mu się wtedy, że jest końcem wszystkiego. Wolałby chyba najwyższy wymiar kary. Sądy wojskowe skazywały na rozstrzelanie, a więc zginąłby z