Dziewczyna miała zaczerwienioną twarz. Oddychała głośno, jakby się dusiła. Nie zauważyła, że wychodzę. Usłyszałem szczęk zamka. To Łysy zamykał za mną drzwi.<br>Schodząc po schodach, żałujesz, że dałeś dziewczynie antabus. Jesteś przekonany, że mogłeś go lepiej zużytkować. Wyobrażasz sobie nogę od krzesła, wyginającą się jak guma, i siebie, podrygującego na sznurze. Zatrzymujesz się, by przyłożyć rękę do pospiesznie bijącego serca. Rozpinasz płaszcz, marynarkę i koszulę; wąchasz pachy. Nikły zapach potu i mydła. Otwierają się drzwi i wychodzi z nich kobieta w fartuchu. Patrzy na ciebie, jak się wydaje, ze zdziwieniem. Nie spiesząc się zapinasz koszulę i marynarkę. Jesteś zadowolony; nareszcie coś