moim życiu, łącznie z wyborem studiów (jestem etnologiem). Kościelisko - to był las, pełen wtedy grzybów, gdzie polowało się z łukiem i procą na wrony, paliło ogniska, zbierało borówki i topiło "smołę" (żywicę) do żucia. To był potok, na którym budowało się tamy i bezskutecznie łowiło <dialect>"głowoce"</> na haczyk z zagiętej szpilki. Kościelisko stanowiło wreszcie bazę wypadową w Tatry, gdzie nieraz koczowało się po kilka dni w opuszczonych szałasach pasterskich i skalnych kolibach, śpiąc na podściółce z kosówki. W zimie można było jeździć na saneczkach i nartach, budować igloo i lepić bałwany ze śniegu. Dodatkowych atrakcji dostarczała <orig>gazdówka</>, pasienie krów, sianokosy, grabienie