zawsze pozostanie mirażem.<br><page nr=86> Profesor nie pozwalał się zniechęcić. Nigdy wątpliwość nie zakradła się do jego myśli, a jeśli nawet, to potrafił ją odsunąć na dno swej troski, tak, aby nie przeszkadzała w działaniu.<br>Wycieńczenie mojego organizmu, apatia opanowująca z wolna moje myśli sprawiały jedynie, że się spieszył. Przyprowadzał na salę szpitalną osoby wpływowe. Starsze panie w ogromnych kapeluszach, które stojąc nade mną pytały ciepło - jak się czujesz, dziecko? - i poważnie mówiły - nigdy nie trzeba tracić nadziei - panów, którzy starali się być jowialnie dowcipni, prawili mi komplementy i przytakiwali apelom profesora - tak, oczywiście, ależ tak, ma pan rację - odchodzili... Profesor wyprowadzał ich