jest kłopot dziki.<br>A my, Polacy, my <orig>lubim</> pomniki.<br><br>1947</><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>MAŁE KINA</><br><br>Najlepsze te małe kina<br>w rozterce i w udręce,<br>z krzesłami wyściełanymi<br>pluszem czerwonym jak serce.<br><br>Na dworze jeszcze widno,<br>a już się lampa kołysze<br>i cienie meandrem biegną<br>nad zwiastującym afiszem.<br><br>Chłopcy się drą wniebogłosy<br>w promieniach sztucznego światła,<br>sprzedają papierosy,<br>irysy i sznurowadła.<br><br>O, już się wieczór zaczyna!<br>Księżyc wyciąga ręce.<br>Najlepsze te małe kina<br>w rozterce i w udręce.<br><br>Kasjerka ma loki spadziste,<br>króluje w budce złocistej,<br>więc bierzesz bilet i wchodzisz<br>w ciemność, gdzie śpiewa film:<br><br>szeleszczą gaje kinowe,<br>nareszcie inne, palmowe,<br>a po chodniku bezkresnym