Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
ją. W drzwiach ukazał się służący, który pospieszył po moją walizkę. Do holu wyszedł po mnie Campilli.
- Witaj! - zawołał. - Niech ci się dobrze i spokojnie mieszka pod naszym dachem.
Następnie skierowaliśmy się na pierwsze piętro, do pokoju, który dla mnie przeznaczył. Ogromnego, wysokiego, ze staroświeckim, wielkim łóżkiem. Na ścianach pełno sztychów przedstawiających rzymskie ruiny i najważniejsze kościoły miasta. Z okien - widok wspaniały. Zachwycony, Przylgnąłem do nich. W jednym ujrzałem oddaloną, rysującą się na niebie ostatnią kondygnację kopuły Św. Piotra. Z dwu następnych, już za rogiem pokoju, całe kilometry rozkołysanej przestrzeni, wypełnionej pagórkami, parkami i wysepkami blisko siebie stojących domów.
- Ależ pięknie
ją. W drzwiach ukazał się służący, który pospieszył po moją walizkę. Do holu wyszedł po mnie Campilli.<br>- Witaj! - zawołał. - Niech ci się dobrze i spokojnie mieszka pod naszym dachem.<br>Następnie skierowaliśmy się na pierwsze piętro, do pokoju, który dla mnie przeznaczył. Ogromnego, wysokiego, ze staroświeckim, wielkim łóżkiem. Na ścianach pełno sztychów &lt;page nr=85&gt; przedstawiających rzymskie ruiny i najważniejsze kościoły miasta. Z okien - widok wspaniały. Zachwycony, Przylgnąłem do nich. W jednym ujrzałem oddaloną, rysującą się na niebie ostatnią kondygnację kopuły Św. Piotra. Z dwu następnych, już za rogiem pokoju, całe kilometry rozkołysanej przestrzeni, wypełnionej pagórkami, parkami i wysepkami blisko siebie stojących domów.<br>- Ależ pięknie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego