wypadli z lasu - Moskale w płacz: "Paliaki nie ubiwajcie! Bierzcie, powiadają, w plen!" A my ich do naczelnika... Dwadzieścia tysięcy było tego tałałajstwa...<br><br>Żona Franciszka, zgrzybiała staruszka z brodawkami na twarzy, kwękając i stękając sprzątała pokoje kawalerskie. Przychodziła także do nas i wystrzępionym wronim skrzydłem zamiatała podłogę, zbierała śmieci na szufelkę, po czym rozprostowując plecy mówiła:<br><br>- Chyba wystarczy... a jakby czegoś brakowało, to niech Adaś przyjdzie i powie...<br><br>Żonę wyręczał niekiedy Franciszek. Zjawiał się w wytartym, poplamionym żakiecie, który pamiętał chyba wojnę turecką, jedną ręką podtrzymywał opadające spodnie, a drugą ścierał ze stołu kurz i okruchy. Po czym wronim skrzydłem zmiatał