Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
i przesuwał łopatką stosiki żetonów? Godnego zastępcę ma ta Lebetseyder!
- Człowieku, jedyne, co będzie łączyło tych dwoje, to praca w tajnym kasynie. Ten Żydek zarobi dla mnie więcej niż jego dama.
- Jako nagi krupier? - zapytał ponownie Wielandt. Spoważniał jednak i nie obraził się, kiedy usłyszał szept von Stietencrotta:
- Jako mój szuler, durniu.

Wiesbaden, poniedziałek 16 grudnia,
godzina wpół do dziesiątej wieczorem
Von Stietencrott i Wielandt szli korytarzem prowadzącym do numeru Wlossoka. Nie mieli na sobie palt ani kapeluszy, mimo że hotel "Nassauer Hof" był po drugiej stronie ulicy. Za nimi miarowo podrzucali brzuchami dwaj strażnicy i podrygiwał recepcjonista Zeissmann. Chmura dymu
i przesuwał łopatką stosiki żetonów? Godnego zastępcę ma ta Lebetseyder!<br>- Człowieku, jedyne, co będzie łączyło tych dwoje, to praca w tajnym kasynie. Ten Żydek zarobi dla mnie więcej niż jego dama.<br>- Jako nagi krupier? - zapytał ponownie Wielandt. Spoważniał jednak i nie obraził się, kiedy usłyszał szept von Stietencrotta: <br>- Jako mój szuler, durniu.<br><br>Wiesbaden, poniedziałek 16 grudnia, <br>godzina wpół do dziesiątej wieczorem<br>Von Stietencrott i Wielandt szli korytarzem prowadzącym do numeru Wlossoka. Nie mieli na sobie palt ani kapeluszy, mimo że hotel "Nassauer Hof" był po drugiej stronie ulicy. Za nimi miarowo podrzucali brzuchami dwaj strażnicy i podrygiwał recepcjonista Zeissmann. Chmura dymu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego