i nijacy jak <br>pogoda. Wreszcie się wściekną, pokłócą, może <br>pobiją. Wychowawcy już od dobrej godziny patrzą na zegarki, <br>czekają końca dyżuru. Zaraz za bramą zapomną o Domu <br>przy Zakolejowej. Kto ma w nocy dyżur? Rybka? Dadzą mu w kość, <br>napoci się do rana, nie uśnie.<br>I wtedy obok stołu coś szurnęło. Przeciskając <br>się pomiędzy plecami i stołkami przytaszczył się <br>do nich dyżurny od smarkaczy. "Zajączek" z pierwszej <br>grupy. (Druga była Muchomorków, trzecia Wiewiórek, słodko <br>i obrzydliwie, odwracali głowy, przechodząc.)<br>- Ty tu czego, <orig>odkicaj</>, bo uszy oderwę - odtrącił <br>go Listonosz. - Szoruj, no!<br>- Ogłuchłeś, kłapouchu? - zamierzył <br>się serio Rylec. - Wynocha.<br>- <orig reg="przyszedłem">Psysłem</> <orig reg="pożyczyć">pozycyć</> herbaty