Joachim Pażych wracał do domu z sobie <br>tylko wiadomej, nie chcianej wyprawy do ludzi. Adam nie zauważył <br>go. Ani tego, że stary człowiek przystanął i patrzył <br>za nim długo i uważnie spod nastroszonych siwych brwi.<br>W Rękawie zaczął biec. Bezwiednie; chód, nawet prędki <br>przez miasto, był obcy jego nogom urodzonego szybkobiegacza.<br>Obserwowany przez przypadkowego widza, wyglądał jak trenujący <br>bieg na długie dystanse. Spokojny, równy, płynny ruch <br>całego ciała, idealnie współpracujący z postawą, <br>mógł zadowolić najbardziej wymagającego nauczyciela <br>wuefu.<br>Zakręt. Obelisk na Zakolejowej. Brama.<br>Otwarta. Grupki chłopców na boisku, przed jednym i drugim <br>budynkiem, wzdłuż pawilonu zwanego popularnie barakiem. Grupki <br>zajęte sobą