pojedzie... samochodem? zapytał wreszcie.<br>Starszy ordynator potknął się, sanitariusz rozwarł przed nim tylne drzwi, staruszek rozgniewał się i zatupał nogami:<br>- Ja... samochodem?... Ale dlaczego bym nie miał pojechać samochodem?... Ja zawsze jeżdżę samochodami!...<br>Potknął się znowu, a potem wprost zwalił się, upadł do karetki i na pytanie kierowcy, z jaką szybkością ma jechać, zawołał ze łzami w głosie:<br>- Przekrocz pan wszystkie szybkości, do diabła!... Samochód zaryczał, karoseria zadrgała jeszcze bardziej, samochód targnął i ruszył wolno, stary zaś lekarz zwalił się na białą ławkę karetki. - Jedź pan szybciej!... - krzyknął.<br>Miękko kołysząc się na resorach, karetka dojechała do bramy rozwartej na oścież, wyjechała