położyły, i wreszcie zastygła na stole, na nadkruszonym bochenku, jak rzucony przez malarza w martwej naturze punkt światła.<br>- Cicho - szepnęła Alina, choć matka się nawet nie poruszyła. Światło drgnęło, powoli zsunęło się na ścianę, znikło. Alina chwilę jeszcze siedziała nasłuchując, nagle przypadła do matki i zakładając sobie jej ramię na szyję tak, by odgrodzić się od świata, zaczęła spazmatycznie szlochać, jak małe, skrzywdzone dziecko.<br>- Nie odbijano delegata Rządu? Nie odbijano. Nie odbijano Grota? Nie odbijano. Nie odbijano jeszcze całego stada ważnych. Ale Szare Szeregi swego Czarnego pod Arsenałem odbiły? Odbiły. I mówię ci, że gdyby żył Zośka i gdyby Zygmunt był