drodze, pewnie opadłby jego żywioł, zagasł pęd. Wściekłość, co jak przegrzane mleko wykipiała z ludzi, opadłaby równie szybko. Ciżba rozproszyłaby się na grupki, ścigające pojedynczych grodowych. Tak by się zapewne stało, gdyby żołnierze czmychnęli do Gorczem. Ale oni, wypchnięci z placu pierwszym porywem, szybko doszli do siebie i zaczęli porządkować szyki.<br>I cięli wyciągające się ku nim ręce, wykrzykujące przekleństwa twarze, nie osłonięte żadną zbroją piersi. Choć sami umierali, gnieceni ludzką masą, zasypywani gradem kamieni, okładani tysiącami ciosów, to jednak za śmierć każdego <orig>banowego</> żołnierza buntownicy musieli zapłacić po wielokroć duszami. Ranni i zabici padali na ziemię, lała się krew, jęk