Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Każdy każdego musiał zaciukać osobiście.
Własnoręcznie.
I nie mogłem uwolnić się od tej myśli - co to było za piękne wojsko!
I jak świat nasz standeciał!
Szmelc, szmelc i żelastwo.
Siedziałem na ławie pod ścianą, a wokół kłębiło się mrowie pasiaków, niektórzy byli w zielonych szynelach.
Domyśliłem się, że ci w szynelach to są szarże.
Od razu było widać po ich postawie i sposobie noszenia się.
Poczułem się dumny, że i mnie uznano tutaj za szarżę, bo ja też mam zielony szynel, z wyhaftowaną białą nicią wypustką na kołnierzu I A.
Śniadanie dawno się skończyło, stoły były puste i uprzątnięte, nie zauważyłem
Każdy każdego musiał zaciukać osobiście.<br>Własnoręcznie.<br>I nie mogłem uwolnić się od tej myśli - co to było za piękne wojsko!<br>I jak świat nasz standeciał!<br>Szmelc, szmelc i żelastwo.<br>Siedziałem na ławie pod ścianą, a wokół kłębiło się mrowie pasiaków, niektórzy byli w zielonych szynelach.<br>Domyśliłem się, że ci w szynelach to są szarże.<br>Od razu było widać po ich postawie i sposobie noszenia się.<br>Poczułem się dumny, że i mnie uznano tutaj za szarżę, bo ja też mam zielony szynel, z wyhaftowaną białą nicią wypustką na kołnierzu I A.<br>Śniadanie dawno się skończyło, stoły były puste i uprzątnięte, nie zauważyłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego