postawił przed nami dwie podwójne whisky. Znajdowałem się w stanie takiej rozpaczy, że alkohol nie mógł tu niczego pogorszyć. Może dlatego whisky, które dotąd kojarzyłem z bimbrem, zaczęło mi nagle smakować.<br> - Teresa? - zapytałem Didiera, który wysączył whisky małymi łykami, jak lekarstwo. Zrobił uspokajający ruch ręką. Widocznie poszukiwania musiały przejść przez szynkwas. Chciałem w to wierzyć, choć rozsądek mi podpowiadał, że Didier, który okazał się nie tylko narkomanem, ale i pijakiem, nic nie wie o Teresce, ale pragnie mnie wydoić. Ale co miałem do stracenia? Znając charakter Tereski, mogłem być pewien, że do hotelu nie wróci. Teraz już nic mnie nie czekało