Typ tekstu: Książka
Autor: Głębski Jacek
Tytuł: Kuracja
Rok: 1998
wieszakami. Do hallu wpadają dwaj sanitariusze.
- Tutaj!! - wydziera się szatniarz, wyglądając zza ubrań. - Rzucił się na mnie! To głupi wariat!
Bez zbędnych komentarzy sanitariusze doskakują do mnie i anim się zorientował - już prowadzą mnie, zgiętego wpół, z wykręconą boleśnie ręką.
Jak przewidziałem, dostałem zastrzyk z relanium i dodatkowo porcję jakichś tabletek. Tabletki zręcznie wyplułem, ale na zastrzyk metody nie było.


Znów to piekielne pragnienie, suchość w ustach, wewnętrzne rozbicie. Skoro chciałem być traktowany jak pacjent, mam czego chciałem. Jestem półprzytomny od relanium, gardło piecze, język sztywny, więc usiłuję wstać, by napić się wody z kranu, zbieram się w sobie, chcę się
wieszakami. Do hallu wpadają dwaj sanitariusze.<br>- Tutaj!! - wydziera się szatniarz, wyglądając zza ubrań. - Rzucił się na mnie! To głupi wariat!<br>Bez zbędnych komentarzy sanitariusze doskakują do mnie i &lt;orig&gt;anim&lt;/&gt; się zorientował - już prowadzą mnie, zgiętego wpół, z wykręconą boleśnie ręką.<br>Jak przewidziałem, dostałem zastrzyk z relanium i dodatkowo porcję jakichś tabletek. Tabletki zręcznie wyplułem, ale na zastrzyk metody nie było.<br><br><br>Znów to piekielne pragnienie, suchość w ustach, wewnętrzne rozbicie. Skoro chciałem być traktowany jak pacjent, mam czego chciałem. Jestem półprzytomny od relanium, gardło piecze, język sztywny, więc usiłuję wstać, by napić się wody z kranu, zbieram się w sobie, chcę się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego