relacji inżyniera, mówił właśnie o przejechaniu koguta na drodze, powiedział o tym rzeczowo "trzepnąłem koguta lewą stroną maski, wybiegł na drogę sprzed bielonego domu, na karoserii jest tylko lekkie zagłębienie", a wtedy żona Wiatora odezwała się "biedny kolorowy rycerz", bez żadnej specjalnej intonacji to powiedziała, ale Henio zerwał się z taboretu i zaczął chodzić po pokoju, "tak, biedny kolorowy rycerz - powtórzył i dodał - przecież to nie moja wina", nic na to żona inżynierowi nie odpowiedziała, patrzyła na niego z uśmiechem, inżynier począł chodzić jeszcze szybciej. Chodził po podłodze wyłożonej <orig>encyklopedofixem</> w sposób, rzekłbym, przesadnie witalny, kroki jego były równe, energiczne, zwroty