Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
dla floty hiszpańskiej, te zboża rozmaite... Pan docent uprawia metodę wprost... do domku z piernika, gdzie Jaś i Małgosia. To ładne.
- Spojrzy na Hansa i poważnie: - Hm... jak to nie skarb, to sentymenty!
Na stoku wału zapachniał janowiec. Żółte kwiaty pękały na oczach. Piasek iskrzył się pod słońce. Dziennikarz wskaże taflę wody, po której biegła wesoła zmarszczka, uciekając na ukos.
- Dajcie mi władzę, a osuszę to jeziorzysko!
Hans w uśmiechu zacisnął wargi.
- Mało ma pan guzików?
Roześmieje się Tuszy całą gębą i klepnie Hansa w ramię.
- Widzę, że się dogadamy... Bo pan docent nie sztywniak i nie o Hohenzollernach gadkę mi
dla floty hiszpańskiej, te zboża rozmaite... Pan docent uprawia metodę wprost... do domku z piernika, gdzie Jaś i Małgosia. To ładne. <br>- Spojrzy na Hansa i poważnie: - Hm... jak to nie skarb, to sentymenty! <br>Na stoku wału zapachniał janowiec. Żółte kwiaty pękały na oczach. Piasek iskrzył się pod słońce. Dziennikarz wskaże taflę wody, po której biegła wesoła zmarszczka, uciekając na ukos. <br>- Dajcie mi władzę, a osuszę to jeziorzysko! <br>Hans w uśmiechu zacisnął wargi. <br>- Mało ma pan guzików? <br>Roześmieje się Tuszy całą gębą i klepnie Hansa w ramię. <br>- Widzę, że się dogadamy... Bo pan docent nie sztywniak i nie o Hohenzollernach gadkę mi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego