że wpłynęła w zieloną grotę i utknęła w niej na zawsze. Paragon niecierpliwił się. <br>"Może on dobił do brzegu, wysiadł i..."<br>Na myśl, że może stracić jego ślad, porwał go gniew. Chciał wypłynąć z sitowia, wrócić do pomostu i brzegiem jeziora ścigać uciekiniera, ale w tym właśnie momencie na gładką taflę jeziora wypłynęła łódka. Wioślarz pchnął ją ku wysepkom, których zielone, soczyste kępy wystawały z gładzizny jeziora.<br>"To jasne, on wali na wyspy" - myślał Paragon wpatrzony w samotną łódkę. Wciąż jeszcze tkwił w sitowiu. Nie chciał, by Tyrolczyk go spostrzegł.<br>Tymczasem spoza najbliższej wyspy, niby dwie srebrzyste ważki, wyłoniły się dwa