Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
rannego klęcząc na śniegu.

Gdy ojciec opowiedział całodzienne nasze dzieje, profesor Minejko zadzwonił i polecił lokajowi, aby przygotowano dla nas kolację i nocleg. Nie pomogły żadne sprzeciwy. Gościnność profesra Minejki była szczera i kategoryczna.

Przed kolacją odbyło się badanie lekarskie, podczas którego profesor dzielił się z ojcem swymi wrażeniami, nie tając niechęci dla rewolucyjnych nastrjów Petersburga i wyrażając pogardę dla władz carskich.

- Przecież Światopełk-Mirski to dureń, kompletny dureń! - wołał w uniesieniu, miętosząc mi równocześnie brzuch.

Diagnoza profesora była równie szczera i kategoryczna jak jego gościnność:


- Trzeba operować wyrostek robaczkowy na zimno, nie czekając na nowy atak. Najlepiej zrobić to na
rannego klęcząc na śniegu.<br><br>Gdy ojciec opowiedział całodzienne nasze dzieje, profesor Minejko zadzwonił i polecił lokajowi, aby przygotowano dla nas kolację i nocleg. Nie pomogły żadne sprzeciwy. Gościnność profesra Minejki była szczera i kategoryczna.<br><br>Przed kolacją odbyło się badanie lekarskie, podczas którego profesor dzielił się z ojcem swymi wrażeniami, nie tając niechęci dla rewolucyjnych nastrjów Petersburga i wyrażając pogardę dla władz carskich.<br><br>- Przecież Światopełk-Mirski to dureń, kompletny dureń! - wołał w uniesieniu, miętosząc mi równocześnie brzuch.<br><br>Diagnoza profesora była równie szczera i kategoryczna jak jego gościnność:<br><br><br>- Trzeba operować wyrostek robaczkowy na zimno, nie czekając na nowy atak. Najlepiej zrobić to na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego