w Cusco wciąż się robił zator.<br>Nie mogąc tego znieść, Pizarro,<br>za czyjąś dobrą idąc radą,<br>wysłał go szukać El Dorado.<br><br>Pedro nie znalazł Miasta Złota,<br>lecz wcale się nie troszczył o to,<br>albowiem lubił krew, nie złoto,<br>a poza krwią jedynie wino.<br>Naprzód więc z dzielną parł drużyną<br>w tajemną głąb nieznanych krajów<br>i nim okrągły rok upłynął,<br>znalazł się wreszcie w Paragwaju.<br>Tu powitali go Guarani.<br>Gdy byli już zdziesiątkowani,<br>Pedrowi jatki się przejadły.<br>Zrobił się znacznie mniej zajadły,<br>już nie każdego na miecz wsadzał,<br>oznaki melancholii zdradzał,<br>zamyślał się Więc spod rusznicy<br>nierzadko mu czmychali dzicy.<br>W końcu