okazało, że pomyliłyśmy butelki i ja piłam wodę gosposi, na jej chorobę, mama moją, a gosposia mamy. Nic dziwnego, że nam nie pomogło. Szczęście, że nie było nam gorzej.<br>Miałam przyjaciółkę, aktorkę francuską. Strasznie chciała zrobić wielką karierę. Posługiwała się w celu jej osiągnięcia, między innymi, czarami: kartami, wróżbami, jakąś tajemną mocą, do której ja nie miałam żadnego dostępu. Grałyśmy razem w jednym filmie. Każdego dnia przed rozpoczęciem zdjęć stawiała nam obu horoskop na ten dzień, co wieczór po zakończeniu pracy wróżyła i coś czarowała. Wierzyłam jej święcie, bo jej dziadkowie pochodzili spod Białegostoku, a poza tym któregoś dnia rano (film