o czym mówiliśmy poprzednio... ciekawi mnie marka, pochodzenie tytoniu, który ksiądz proboszcz pali. Jakbym już skądś znał ten zapach korzenny. <br>Proboszcz wyjął fajkę z ust i położył ją na biurku. Oparł się głęboko w krześle. <br>- Wątpię, czy uda nam się znaleźć wspólny rodowód obu gatunków. - Ściszył głos i uśmiechnął się tajemniczo. - Z tym, że pochodzenie mojego jest pewne... - Spoważniał. - Jeszcze przed wojną, jako kleryk, paliłem austriacką krajankę, mein Knaster, ulubiony tytoń Tyrolczyków i. . . przemytników. Nawet potem... to znaczy tutaj, jako początkujący wikary, zawsze miałem małą rezerwę tej "korzennej", jak pan mówi, krajanki. Że na "czarną godzinę"... Nie wiedziałem, że godzina ta