ukochana. Trzeba się zerwać i biec do ciebie poprzez wszystko, poprzez tę muślinową duszność, trzeba biec, żeby zobaczyć cię raz jeszcze choć przez chwilę, a potem niech dzieje się, co chce. Potem nie ma żadnego potem, czas mierzy się tylko chwilą, w której ujrzę ciebie. I duszne zachcenie wzmogło się tak dalece, że pomarszczyło muślinową zasłonę, a kształty zatraciły się zupełnie mojemu oku i znów poderwał mnie gwałtowny dreszcz: zerwać się i popędzić. Ale ledwie uniosłem się nieco, zdałem sobie sprawę, że nie mam dokąd popędzić, bo żadna ukochana nie istnieje, a tylko duszne zachcenie, domagając się popędzenia, zwodzi mnie i podsuwa