schroniska i była bardzo dzika, ale od samego początku wzruszająco przywiązana do swych dobroczyńców. Nie dawało się jej ułożyć, ale można było pewnych rzeczy ją nauczyć, a do innych przyzwyczaić. I gdy zaczęłam chodzić z nią na spacer, odkryłam inny świat: świat właścicieli psów. Lojalny, ofiarny, solidarny, życzliwy, przyjazny. Zupełnie tak, jak gdyby ci sami ludzie, którzy warczą na siebie w tramwaju, autobusie, w pracy, z chwilą, gdy w towarzystwie swego podopiecznego wychodzą na przechadzkę, ulegli totalnemu przeobrażeniu.<br>Okazało się, że szanują się nawzajem, są chętni do rozmowy, do udzielania porad, godzinami umieją rozmawiać o swych ulubieńcach i słuchać opowieści o psich sprawach