Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dzień dobry
Nr: 04.07
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1931
Wizyta panny Ireny trwała krótko, nazajutrz jednak znalazłem na biurku w moim pokoju bukiet kwiatów.
- To od panny Ireny! - objaśniła mnie moja posługaczka.
Nie będę panu opowiadał dalszego ciągu romansu, jakich tysiące jest na porządku dziennym. Dość, że w ciągu pół roku ożeniłem się z Ireną, z którą w sposób tak niezwykły zawarłem znajomość!...
- Wszystko dobrze, co się dobrze kończy! - zauważyłem filozoficznie.
Dyrektor Gawęcki roześmiał się:
- To był dopiero początek! Moje małżeństwo z Ireną nie było szczęśliwe. Zaznaczyły się krańcowe różnice naszych charakterów... Po roku rozeszliśmy się i przeprowadziliśmy proces rozwodowy! I tu dochodzimy do mego pecha! Od lat dziewięciu płacę
Wizyta panny Ireny trwała krótko, nazajutrz jednak znalazłem na biurku w moim pokoju bukiet kwiatów.<br>- To od panny Ireny! - objaśniła mnie moja posługaczka.<br>Nie będę panu opowiadał dalszego ciągu romansu, jakich tysiące jest na porządku dziennym. Dość, że w ciągu pół roku ożeniłem się z Ireną, z którą w sposób tak niezwykły zawarłem znajomość!...<br>- Wszystko dobrze, co się dobrze kończy! - zauważyłem filozoficznie.<br>Dyrektor Gawęcki roześmiał się:<br>- To był dopiero początek! Moje małżeństwo z Ireną nie było szczęśliwe. Zaznaczyły się krańcowe różnice naszych charakterów... Po roku rozeszliśmy się i przeprowadziliśmy proces rozwodowy! I tu dochodzimy do mego pecha! Od lat dziewięciu płacę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego