Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
trzymając ją
jedną ręką na piersiach za splecione rękawy, a w drugiej niosąc małą
walizeczkę. Przystawaliśmy i potem na krótsze, dłuższe odpoczynki, a na
którymś zjedliśmy wreszcie po tym obiecanym jajku, ojciec trzy, ja dwa,
matka jedno, a w którejś wsi poszła mleka kupić do jakiejś chałupy, ale
nigdzie nic takiego się nie zdarzyło, co by dało się zapamiętać, że
mogłem tutaj zgubić tego buta.
Słońce wspięło się na szczyt nieba, kiedy weszliśmy do wsi, gdzie
mieściła się gmina. I przy którejś z chałup z brzegu matka zobaczywszy
na podwórzu żuraw, wykrzyknęła:
- O, studnia! Poczekajcie, pójdę spytać się, to byś sobie nogi
trzymając ją<br>jedną ręką na piersiach za splecione rękawy, a w drugiej niosąc małą<br>walizeczkę. Przystawaliśmy i potem na krótsze, dłuższe odpoczynki, a na<br>którymś zjedliśmy wreszcie po tym obiecanym jajku, ojciec trzy, ja dwa,<br>matka jedno, a w którejś wsi poszła mleka kupić do jakiejś chałupy, ale<br>nigdzie nic takiego się nie zdarzyło, co by dało się zapamiętać, że<br>mogłem tutaj zgubić tego buta.<br> Słońce wspięło się na szczyt nieba, kiedy weszliśmy do wsi, gdzie<br>mieściła się gmina. I przy którejś z chałup z brzegu matka zobaczywszy<br>na podwórzu żuraw, wykrzyknęła:<br> - O, studnia! Poczekajcie, pójdę spytać się, to byś sobie nogi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego