uśmiech, gdy jest się niewidomym pośrodku północnego Pacyfiku. Nie obawiam się o nawigację, mając bezmiar przestrzeni "Nord" może żeglować według owego awaryjnego kompasu wiele dni, obywając się bez widoczności. Co innego statki. We mgle stanowią one śmiertelne niebezpieczeństwo. Mamy wprawdzie podciągnięty na maszt ogryzek odblasku, ale wściekły, bijący nim o takielunek wiatr szybko zamienia go w bezkształtną kukłę.<br> A statki wciąż są w pobliżu. Wciąż słyszę ich syreny - monotonne, ponure, groźne. Czy się boję? Tak, boję się. Odczuwam taki sam lęk, jaki ogarniał mnie, gdy żeglowałem po Diabelskim Morzu i przechodząc przez archipelag Kazen Retto zdawało mi się, że słyszę w