Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 2 (150)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
klatce. Teraz ten sam tłumek gapiów solidarnie współczuł biedakowi, paskudnie wykorzystanemu przez tych rozpustników T., będących czarną plamą na honorze lokatorskiej społeczności.
W pierwszej chwili czarną plamę w pamięci miała sama Wiola, która jeszcze zaspana twierdziła, że do żadnego "incydentu" z uwięzieniem nie doszło, że ona zupełnie nie zna żadnego taksówkarza, a już na pewno nikogo takiego nie przyprowadzała do domu. Jednak pod wpływem walających się w całym przedpokoju i sypialni dowodów rzeczowych w postaci części garderoby Jacka M., musiała pamięć sobie odświeżyć. Artur T. natomiast nawet nie próbował udawać, że nie wie, o co chodzi. Wykrzyczał nieproszonym gościom, że owszem
klatce. Teraz ten sam tłumek gapiów solidarnie współczuł biedakowi, paskudnie wykorzystanemu przez tych rozpustników T., będących czarną plamą na honorze lokatorskiej społeczności.<br>W pierwszej chwili czarną plamę w pamięci miała sama Wiola, która jeszcze zaspana twierdziła, że do żadnego &lt;q&gt;"incydentu"&lt;/&gt; z uwięzieniem nie doszło, że ona zupełnie nie zna żadnego taksówkarza, a już na pewno nikogo takiego nie przyprowadzała do domu. Jednak pod wpływem walających się w całym przedpokoju i sypialni dowodów rzeczowych w postaci części garderoby Jacka M., musiała pamięć sobie odświeżyć. Artur T. natomiast nawet nie próbował udawać, że nie wie, o co chodzi. Wykrzyczał nieproszonym gościom, że owszem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego