się i odchodzi.<br>Kurtyna Po południu Suzanne odjeżdża. W drzwiach stoją ludzie i żegnają ją. Czy zazdrośnie? Chyba nie. Dla tych, co <page nr=192> zostają, wyjazd jest czymś tak poza ich rzeczywistością, jak śmierć jest poza rzeczywistością życia. Stałem w oknie. Suzanne wsiadła do taksówki. Patrzałem na odjazd Suzanne obojętnie. Ale gdy taksówka rusza i znika za kościołem, porywa mnie nagły szloch i spazm wewnętrzny. Za późno, za późno. Chcę krzyczeć: "Suzanne, wróć. Naprawimy wszystko!" Za późno, za późno. Odjechała.<br>Odjechała osoba, którą skrzywdziłem, i nie zdołam już tej krzywdy naprawić. Suzanne, wróć. Za późno, za późno. Wróć, spróbuję cię nawet pokochać, żeby