Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
temu też mi tak wypadło; nie zapłaciłem i zamknęli nam światło. A matce tego tylko potrzeba, będzie miała gadania na cały miesiąc. No, jak się czujesz, widzę, że dałeś sobie radę ze wszystkim - czekaj, bo ja jeszcze śniadania nie jadłem. Pójdziemy razem do "Małej", pogoda świetna: tutaj, na rogu Miodowej, taksówka wpadła między dwa tramwaje - wieźli, zdaje się, do kliniki jakąś kobietę w ciąży. Poharatało ją, powiadam ci, okropność było patrzeć. Trzeba sobie nalać kawy.
Lucjan przechadza się po pokoju tańczącym krokiem, gwiżdżąc przez zęby. Czuje się lekko i z przyjemnością patrzy na jedzącego Zygmunta - ma Beethovenowską twarz - z wyrazem. Wysokie
temu też mi tak wypadło; nie zapłaciłem i zamknęli nam światło. A matce tego tylko potrzeba, będzie miała gadania na cały miesiąc. No, jak się czujesz, widzę, że dałeś sobie radę ze wszystkim - czekaj, bo ja jeszcze śniadania nie jadłem. Pójdziemy razem do "Małej", pogoda świetna: tutaj, na rogu Miodowej, taksówka wpadła między dwa tramwaje - wieźli, zdaje się, do kliniki jakąś kobietę w ciąży. Poharatało ją, powiadam ci, okropność było patrzeć. Trzeba sobie nalać kawy.<br>Lucjan przechadza się po pokoju tańczącym krokiem, gwiżdżąc przez zęby. Czuje się lekko i z przyjemnością patrzy na jedzącego Zygmunta - ma Beethovenowską twarz - z wyrazem. Wysokie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego