głośno ludzi. Ich żywotność i ruchliwość nie dziwiła mnie już, przyglądałam im się z zazdrością, w głębi serca pragnęłam być równie aktywna jak oni.<br>Przyjechaliśmy do Krakowa dość wcześnie, abym mogła namówić ojca na spacer wokół Rynku. Podtrzymując silnie moje ramię, oprowadził mnie wolno <page nr=76> dokoła Sukiennic, po czym zatrzymał przejeżdżającą taksówkę i pojechaliśmy do profesora.<br>Znasz go z moich opowiadań. Ilekroć przyjeżdżałam ze szpitala do domu, biegłam do ciebie i mówiłam o wszystkim, co czyni, aby mnie ratować. Był tak niepodobny do innych lekarzy.<br>Różniła go od nich miłość, jaką miał dla umęczonych strachem i bólem istnień ludzkich, niepohamowane, gorączkowe pragnienie