Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
Zaraz tam będziemy... Przecież wiesz, że ubieram się szybko.
Niemal biegły do przedpokoju. Julia zdjęła z wieszaka swoje ciemnobrązowe, nieco nadgryzione przez mole futerko z fok, owinęła szyję jedwabną apaszką i po chwili była gotowa.
- Już - powiedziała. - Możemy iść.
Zjechały windą, wybiegły na ulicę. W pobliżu na postoju zawsze czekały taksówki... Szofer wyskoczył i otworzył przed nimi drzwi...
Jechali przez jasno oświetlone, błyszczące w deszczu ulice. Szofer włączył wycieraczki. Milczały. Julia położyła dłoń na kolanie Iw.
- Nie bój się.
- Nie boję się - wzruszyła ramionami Iw i dotykając brzucha w miejscu, gdzie się prawdopodobnie znajdowałem, dodała: - Tylko on może się bać, ale
Zaraz tam będziemy... Przecież wiesz, że ubieram się szybko.<br>Niemal biegły do przedpokoju. Julia zdjęła z wieszaka swoje ciemnobrązowe, nieco nadgryzione przez mole futerko z fok, owinęła szyję jedwabną apaszką i po chwili była gotowa.<br>- Już - powiedziała. - Możemy iść.<br>Zjechały windą, wybiegły na ulicę. W pobliżu na postoju zawsze czekały taksówki... Szofer wyskoczył i otworzył przed nimi drzwi...<br>Jechali przez jasno oświetlone, błyszczące w deszczu ulice. Szofer włączył wycieraczki. Milczały. Julia położyła dłoń na kolanie Iw.<br>- Nie bój się.<br>- Nie boję się - wzruszyła ramionami Iw i dotykając brzucha w miejscu, gdzie się prawdopodobnie znajdowałem, dodała: - Tylko on może się bać, ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego