Nawet jeżeli podtekst lub podłoże jakiegoś obrazu można objąć tematyką, nazwijmy tak, ostateczną, to tak wiele dobudowuję, domalowuję, że istota dzieła nie poddaje się werbalizacji. Obraz jest do oglądania, a nie do opowiadania. W księdze pamiątkowej bardzo często znajduję wpisy, wydawałoby się, żenujące. "Fajne jest Pana malarstwo", "Pan ma wielki talent", "Ładnie Pan maluje ". Dosłownie. Otóż gdy czytam takie uładzone uwagi o obrazach Beksińskiego , źle mi się robi. Chociaż sam Beksiński powiedział (jeśli wiernie go zacytowałem): "To, co ja robię, to jest po prostu ładne malarstwo". Więc pytam: czy malarz i jego odbiorcy taką samą kategorią obejmują jego twórczość? - Nie sądzę