widział już wyraźnie, że się wykoleił, że rewir pędzi swoim torem, a on zjechał gdzieś w bok i ugrzązł - wszystko już się wyzębiało i zacinało. Do jego świadomości docierały tylko głośniejsze, natarczywsze zamówienia oraz szturchańce i przekleństwa Specjalnego, a wszystko inne, tzn. ruchliwa masa gości, ręce wyciągające ku niemu jakieś talerzyki i widelce, oczy złe i napastliwe, czyhające na każdym zakręcie rewiru, wreszcie orkiestra głucho rzępoląca gdzieś za siódmą ścianą i cała reszta "Pacyfiku" wraz z wirującymi wokoło rewirami i ludźmi - to wszystko istniało poza kręgiem jego świadomości - krąg ten zacieśniał się coraz bardziej, dusił go. Coraz częściej napastowała go rozkoszna