pomagałam Alicji robić kawę... Ale za każdym razem, wracając, widziałam ich nogi. A w ogóle siedzieli koło mnie.<br>Zaczynając od domu i licząc zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara, siedzieli kolejno: Elżbieta, Edek, Leszek, Henryk, ja, Alicja, Roj, Anita, Zosia i Paweł. Siedzieli czysto teoretycznie, w praktyce nie tylko błąkali się tam i z powrotem, ale także zajmowali cudze fotele. Jedynie Leszek i Henryk ani na chwilę nie opuścili swoich miejsc, co zgodnie zaświadczyli wszyscy. Pan Muldgaard, badając szczegóły topograficzne, sprawdził, czy przypadkiem Leszek nie mógł zabić Edka nie wstając z fotela, i po nader wnikliwych próbach wykluczył tę możliwość. Tym bardziej nie mógł tego