prawdziwego dramatu. Dramatu węglarza.<br>Węglarz, po upchnięciu całego ładunku udawał się był do domu. Naraz naszła go chęć, by zatrzymać swą maszynę tuż przed skrzyżowaniem w centrum wsi i wymienić kilka słów z przechodzącym <orig>funflem</> kategorii "pieszy". Z naprzeciwka tymczasem, nadjechał maluch i usiłował pojechać dalej w kierunku Kiełpina, czyli tam, skąd nadjechał star. Kierowca malucha stwierdził, że mu mało miejsca, i ryknął do węglarza, by ten się trochę posunął. Węglarz pomarudził ale pokręcił się, pokręcił i trochę miejsca zrobił. Temu z malucha było ciągle mało, ale zaczął się przedzierać wywrzaskując co rusz. Już po szczęśliwym wyminięciu Stara, przez szybkę pokazał mu